Self-made man to człowiek, który "sam siebie stworzył". Dawniej ograniczenia stanowe warunkowały biografię jednostki oraz jej miejsce w świecie. Self-made man był kimś, kto te ograniczenia przezwyciężył. Był architektem własnego sukcesu.
W Starożytnym Rzymie homo novus (człowiek nowy), w nowożytnej Francji nuworysz (noveau riche – nowy bogacz). Wcześniej wybitnych jednostek nie identyfikowano jako self-made manów. Dlaczego?
Dawniej w społecznej hierarchii liczyły się przede wszystkim pochodzenie i pieniądze. Dopiero w XIX wieku, w miarę rozwoju kapitalizmu i demokracji, pozytywnej identyfikacji nabrała praca. Ludzie zrozumieli, że to właśnie ona może stać się źródłem bogactwa – zarówno w wymiarze jednostkowym jak i państwowym. Ambasadorem nowej epoki w dziejach stał się self-made man.
Historycznym i literackim (za sprawą spisanych przez siebie dziejów życia) archetypem self-made mana był jeden z Ojców Założycieli państwa amerykańskiego - Benjamin Franklin. Nie bez przyczyny "historia" self-made mana zaczęła się na kontynencie amerykańskim. Stany Zjednoczone były ziemią obiecaną dla wielu emigrantów z Europy. Energiczne i przedsiębiorcze jednostki mogły realizować tam spektakularne kariery, w społeczeństwie pozbawionym feudalnych reliktów.
Myliliby się Ci, którzy łączyliby tylko postać self-made mana z płytkimi celami materialnymi, pogonią za bogactwem i sławą. Franklinowski self-made man miał przede wszystkim rysy oświeceniowe. Był to człowiek, który nieustannie rozwija swoje talenty. Bogactwo i pozycja społeczna były zaś jedynie produktem ubocznym rozwoju osobistego.
Chyba najbardziej wizerunkowi self-made mana zaszkodziły książki amerykańskiego pisarza dla młodzieży
Horatio Algera. Skojarzyły one specyficzny typ biografii z mieszczańskim marzeniem o dostatku oraz karierze od pucybuta do milionera.