niedziela, 8 lipca 2012

Pierwszy w świecie socjal, czyli reguła speenhamlandzka.


  Rok 1795 nie przyniósł obfitych plonów w Anglii. Wysokie ceny zboża, a więc i chleba godziły w najuboższych. By zaradzić sytuacji sędziowie pokoju z hrabstwa Berkshire spotkali się w gospodzie Pelican Inn (Inn = gospoda, zajazd), na północnym przedmieściu Newbury, dzielnicy znanej jako Speenhamland. Ustalili tam projekt minimalnych płac dla najuboższych.  Miały być odtąd ściśle powiązane z ceną chleba.

  Skłonienie miejscowych pracodawców do podwyżki płac minimalnych było nierealnym pomysłem. Sędziowie zdecydowali, że płace będą uzupełniane z wpływów parafialnych. W myśl tych ustaleń każda uboga a pracowita osoba miała otrzymywać z parafii pewną sumę jako dodatek do płacy. W miarę wzrostu cen chleba, zasiłek miał wzrastać.

  Regułę tę przyjmowali ją sędziowie w wielu angielskich hrabstwach, ale nie przyjęła się ona w uprzemysłowionej północy kraju. Konkurencja sąsiadujących fabryk i kopalń wymuszała płace na wyższym poziomie. Szczyt powodzenia reguły speenhamlandzkiej miał miejsce w czasie blokady kontynentalnej. Próby izolacji Wysp miały wpływ na ekonomię, w tym ceny zboża.

  Pracodawcy szybko zorientowali się, że mogą nawet obniżać rolnikom płace, bo wpływy parafialne i tak uzupełnią różnicę do wysokości pensji minimalnej. Najwięcej pieniędzy na tacę łożyli średni farmerzy. To właśnie ich najboleśniej dotknęły rezultaty tego systemu.

  Uproszczeniem byłoby powiedzenie, że przez to nieomal kompletnie zniknęła klasa średnich rolników, ale na pewno nie ulżyło to ich doli. Pod koniec XIX wieku w rolnictwie angielskim dominowała już wielka własność ziemska.